Przejdź do głównej zawartości

Jak pokonać złość na dziecko?

Bardzo szybko przyzwyczajam się do dobrego i kiedy coś wymyka się poza ten pozytywny schemat ogarnia mnie złość. Pół biedy, kiedy cała sytuacja w miarę szybko wraca do normy. Gorzej, gdy kryzys się pogłębia. Wówczas moja złość przechodzi w furię. Wtedy niczym na pstryknięcie palców przeistaczam się w podłą Matkę Furiatkę.

Mam wówczas ochotę rzucać wszystkim, co znajdzie się w zasięgu mojej ręki. Z ust niczym górski potok wydobywają się wulgaryzmy a nogi same tupią w jakimś dziwnym rytmie. Uwielbiam też trzaskać drzwiami od pokoju i szafek lub deską klozetową. Jakbym mogła to i zastawę bym roztrzaskała w drobny mak, ale... NIE MOGĘ!

W końcu jestem matką. Muszę dawać przykład i robić dobrą minę do złej gry. Swoją drogą, fakt że nie mogę wyładować swojej złość i innych negatywnych emocji też mnie totalnie wkurza. Taką już mam naturę, że jak coś leży mi na sercu to musi być wyrzucone na zewnątrz, więc ostatecznie dostaje się mężowi. Na dzieci staram się nie krzyczeć, chociaż nie raz wyleci mi jakaś pani lekkich obyczajów spod nosa. Jak więc nad sobą panuję kiedy dzieci doprowadzają mnie do szewskiej pasji?

Przede wszystkim, kiedy mam ochotę wybuchnąć to piję wodę. Czasami wystarczy jedna szklanka, innym razem pięć. Łącze w ten sposób przyjemne z pożytecznym, bo nawodnienie organizmu podczas karmienia piersią to podstawa. Dodatkowo fakt picia zajmuje mi ręce, więc nie mogę niczym trzaskać ani rzucać. Czas spożytkowany na tę aktywność pozwala mi się nieco wyciszyć.

Kolejny krok to rozładowanie emocji. To, że nie wydarłam japy nie znaczy, że się we mnie nie gotuje. Aby okiełznać kipiący garnek mojej głowy włączam składankę "Smerfnych Hitów" i tańczę albo w jakiś inny sposób ruszam się do muzyki. Pomaga mi to wyciszyć emocje. Moja córka uwielbia tańczyć, więc w ten sposób mam dla niej zajęcie na około 30 minut. O korzyściach dla figury chyba nie muszę wspominać.

Źródło: Pixabay on Pexels


Często pozwalam sobie na krzyk. Nie jest to jednak krzyk bezsensowny. Kiedy już naprawdę mam dość to krzyczę "Aaa jestem złaaaa!!!" I aby nie przestraszyć tym krzykiem dzieci zaczynam je łaskotać. Mogę w ten sposób odreagować negatywne uczucia a przy tym nie krzywdzę dzieci.

Kolejnym sposobem na macierzyńską frustrację jest rzucanie poduszkami. Jak już pozostałe metody nie dają rady to zrzucam poduszkę na podłogę i na niej podskakuję. Nie ma hałasu i nic się nie potłucze. Moja córka myśli że to taka zabawa więc nie odciska się to też na ich oglądzie sytuacji.

Zdarza mi się też z niemocy i bezsilności płakać. Nie kryje łez przed dziećmi. Mówię przy tym, że jest mi ciężko, że brak mi sił i cierpliwości. One jeszcze nie rozumieją tego, co im przekazuje, ale w ten sposób daje im znać, że o negatywnych emocjach też warto rozmawiać.

Oczywiście nie zawsze jest tak sielankowo. Jak każdy człowiek popełniam błędy i mimo, że mam opracowane strategie radzenia sobie z negatywnymi emocjami to wciąż są dni, że zachowuje się tak jak nie powinnam. Kiedy już złość mi przejdzie to przepraszam dzieci za swoje wybryki i tłumaczę czemu postąpiłam w taki sposób. Mam nadzieję, że gdzieś na serca dnie mi wybaczają te krzyki i szarpnięcia a przede wszystkim, że pomimo takiego zachowania widzą, że je bezgranicznie kocham.

A Wy jakie macie sposoby na złość wobec dzieci? 


Komentarze

  1. Najlepsza metoda to powtarzanie do skutku, albo przelanie złości w karę, która będzie mówiła na przyszłość ze źle coś robią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba mam za miękkie serce by stosować kary. Powtarzać się staram, ale po nieprzespanej nocy moje pokłady cierpliwości są bardzo małe i po kilku powtórzeniach mam dość :(

      Usuń

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Plan dnia 20-miesięcznego dziecka

Plan dnia 19-miesięcznego dziecka

Plan dnia 18-miesięcznego dziecka