Przejdź do głównej zawartości

Kryzys goni kryzys

Ten tydzień mocno dał mi w kość. Popsuło się wszystko to, co stanowiło fundament mojego dobrego samopoczucia. Kryzys ogarnął moje dzieci, nasze wzajemne relacje a przede wszystkim małżeństwo. I choć z reguły każdy krach ma jakieś symptomy go poprzedzające, tak ten walnął od razu z grubej rury i całkowitego zaskoczenia.

Już miałam nadzieję, że udało nam się wprowadzić Adasiowi stały plan dnia. Chciałam się tym nawet tutaj pochwalić i pokazać Wam jak wygląda nasz dzień. Miałam opisać jak udało mi się nauczyć syna zasypiania w łóżeczku kiedy nagle... BACH! Cały nasz plan trafił szlag.

Adaś skończył właśnie 18 tygodni. Zgodnie z mądrymi stronami o rozwoju dzieci wszedł właśnie w tzw. czwarty skok rozwojowy. A przynajmniej ja tak sobie tłumaczę jego zachowanie. No bo jak inaczej wyjaśnić jego nagłą niechęć do zasypiania w łóżeczku oraz potrzebę ssania piersi co półtorej lub dwie godziny? Czym wytłumaczyć nocne pobudki z krzykiem oraz marudzenie w dzień? Ja innego pomysłu nie mam.

I chociaż to moje drugie dziecko, chociaż wiem, że po prostu czasami bywa ciężko, że to tylko taki etap, to wściekam się jak osa. Po nieprzespanej nocy zwyczajnie brakuje mi cierpliwości i sił. Najchętniej wystrzeliła bym się w kosmos, aby mieć chwilę spokoju i godzinę tylko dla siebie. Nawet kiedy to pisze, trzymam syna na ręku i delikatnie kołysze go do snu.

Zdjęcie autorstwa Andrea Piacquadio z Pexels


A jakby tego było mało to córka właśnie rozpoczęła bunt dwulatka. Tym samym każda moja propozycja działania spotyka się ze stanowczym "nie". To z kolei przekłada się na dwa razy dłuższe przebieranie, ubieranie i jedzenie. Doszło nawet do tego, że boję się kłaść własne dziecko spać, bo nie chcę aby dostała histerii.

Mój mąż twierdzi, że te wszystkie problemy to efekt rozpieszczania. Mówi, że jak się ma miękkie serce to trzeba mieć twardą dupę. Zarzuca mi zbytnie skoncentrowanie na dzieciach i poświęcanie im zbyt wiele czasu. Chyba nie muszę dodawać, że mam odmienne zdanie i nie waham się go wyrazić. I tak do problemów z dziećmi dochodzą kłótnie małżeńskie. Te ostatnie na szczęście najłatwiej opanować, ale ile negatywnych emocji przy tym powstanie to nasze.

I tak w ferworze walki o przetrwanie minął kolejny tydzień. Wszyscy żyją, mieszkanie stoi całe. W wyniku działań kłócących nie ucierpiał żaden człowiek ani talerz. Znaczy się, że jeszcze nie jest tak źle jakby się mogło wydawać. I tym optymistycznym akcentem już się dziś z Wami żegnam. Trzymajcie kciuki, aby było lepiej. 

Komentarze

Najchętniej czytane

Plan dnia 20-miesięcznego dziecka

Plan dnia 19-miesięcznego dziecka

Plan dnia 18-miesięcznego dziecka