Przejdź do głównej zawartości

Moje dziecko je parówki i się tego nie wstydzę!

Jakiś czas temu podzieliłam się na Facebooku linkiem do wpisu o planie dnia mojej 19-miesięcznej córki. Niespodziewanie wywołałam z lasu temat dotyczący odżywiania dzieci do lat 3. Kilka Pań zarzuciło mi, że podaje dziecku kabanosy, wafle ryżowe i kaszki instant. Nie ukrywam, że trochę mnie te komentarze ubodły, bo wydawało mi się, że moje dziecko naprawdę się dobrze, a przede wszystkim zdrowo odżywia. Dostałam mnóstwo świetnych rad, by zamiast zapychaczy dać córce owoce, warzywa lub jakieś placki. Normalnie jakbym była jakąś wyrodną matką, co to tylko dzieci śmieciowym jedzeniem karmi. Oczywiście te Panie miały rację, że kabanosy i wafle ryżowe to nie jest najlepszy posiłek dla dziecka, ale...No właśnie, zawsze jest jakieś "ale".

Ale moje dziecko ma alergię
Karolcia ma uczulenie na jajka a konkretnie białko. Z tego względu odpada nam wiele propozycji śniadaniowych w postaci placków czy naleśników. Na wspomnianym forum dowiedziałam się, że są różne zamienniki jaj np. zmielone siemię lniane lub banany.  Spróbuję je przetestować i jeśli się sprawdzą to chętnie włączę takie posiłki do naszego menu np. jako podwieczorek.

Ale moje dziecko tego nie lubi
Karolcia nie lubi kanapek i żółtego sera. Po prostu nie i już. Za każdym razem, gdy smaruję jej bułkę twarożkiem to zlizuje serek a pieczywo zostawia. Bułki zjada ale na sucho. Jeśli chcę, aby zjadła kanapkę to wszystkie składniki muszę podać oddzielnie a córka i tak zjada tylko to na co ma ochotę. W praktyce kanapka z pieczonym mięskiem i ogórkiem wygląda  tak że na talerzyku osobno leży wędlina, osobno ogórek i osobno bułka. Jednego dnia je tylko bułkę, innego ogórka a jeszcze innego wędlinę. Najgorsze jest to, że nigdy nie wiem na co danego dnia będzie ochota. Ostatnio jednak Karolcia nie chce jeść kanapek na śniadanie. Jedyne co jej podchodzi to kaszki instant. Być może to jakiś etap rozwoju, być może chwilowa fanaberia. Czas pokaże.

Ale moje dziecko i tak tego nie zje
Karolcia ostatnio bardzo lubi kaszki instant. Kupuję takie zwykłe typu kaszka manna, kaszka ryżowa albo 7 zbóż bez dodatkowych aromatów owocowych itp.  Kiedyś próbowałam podać córce płatki jaglane na mleku krowim. Dałam nawet daktyle dla osłody, ale Karolka już po jednej łyżeczce powiedziała "nie" i z uporem odstawiała miseczkę z posiłkiem na bok. Potem próbowałam podać kaszę manną i efekt był identyczny. Uznałam, że nie warto się starać skoro dziecię i tak tego nie zje. Szkoda mojej pracy i czasu a przede wszystkim jedzenia. Oczywiście co jakiś czas próbuję podać "prawdziwe" kaszki, ale jeśli znów się spotykam z odmową jedzenia to odpuszczam i robię to, co córce smakuje. Wolę aby zjadła cokolwiek niż chodziła głodna. Z innej beczki najróżniejsze kasze są u nas często częścią drugiego dania obiadowego, więc córka nic nie traci nie jedząc ich na śniadanie. 

Ale niech sobie spróbuje czegoś nowego
Uważam że dziecko ma prawo poznawać świat wszystkimi zmysłami w tym także smakiem. Jeśli Karolka chce coś spróbować i to coś nadaje się do jedzenia to nie stawiam jej ograniczeń. W konsekwencji Karolcia oblizuje słodkie/słone paluszki u rąk, chrupie cebulę i degustuje olej. Oczywiście w rozsądnych granicach. To samo tyczy się śmieciowego jedzenia. Nie chcę udawać przed córką, że wszyscy jedzą tylko eko zdrowe produkty. Prędzej czy później natknie się na chipsy, colę i fast foody. Wolę,a przygodę ze śmieciowym jedzeniem rozpoczęła pod moim okiem, bym mogla jej wytłumaczyć, że te produkty choć są smaczne, to zawierają szkodliwe składniki. W gronie koleżanek nikt jej w tym zakresie nie uświadomi. A tak to już pójdzie w świat z pewną wiedzą o jedzeniu.

Zdjęcie autorstwa Polina Tankilevitch z Pexels

Ale raz na jakiś czas to na pewno nie zaszkodzi

Jedzenie jest dla ludzi i ma być dla nich przyjemnością. Sama mam czasami ochotę na frytki z Maka albo jakieś słodkie ciacho. Na co dzień staram się jeść zgodnie z piramidą żywienia i dbam aby w diecie mojej rodziny było odpowiednio dużo owoców i warzyw oraz staram się kontrolować spożycie tłuszczy. Mimo to raz na jakiś czas pozwalam sobie na odrobinę szaleństwa.  To samo stosuje w odżywianiu dzieci. Nie daje im codziennie zapychaczy. Niemniej jednak od święta daje dziecku coś słodkiego, a gdy mam ciężki dzień to sięgam po kabanosy i wafle ryżowe. Produkty te podane kilka razy w miesiącu raczej nie dokonają spustoszenia ich układów pokarmowych.

Ale nie jestem hipokrytką
Dzieci w dużej mierze mierze uczą się poprzez naśladowanie dorosłych. Jeśli my jemy zdrowo, to jest duża szansa że nasze dzieci również przejmą te wzorce odżywiania. My staramy się mieć zbliansowaną dietę, ale nie stronimy też od żywności przetworzonej. Na naszym stole są kabanosy i parówki. Oczywiście wybieram te z jak najlepszym składem. Niemniej jednak skoro ja jem takie produkty to hipokryzją byłoby zmuszanie dziecka do jedzenia wyłącznie ekologicznej kaszki jaglanej.

Ale nie mam czasu gotować
To już argument wielu mam w tym po część także i mój. Przy dwójce maluchów nie mam czasu na poranne gotowanie. Kaszka instant to świetne rozwiązanie - 3 minuty i gotowe. Podobno te "prawdziwe" kasze też można szybko przyrządzić. Szczerze mówiąc to chyba tylko w wersji na wodę, bo nim zagotuje się mleko a potem nim ugotuje kaszka to przynajmniej u mnie mija minimum 15 -20 minut o ile nie wykipi w międzyczasie mleko. Wierzę, że można się zdrowo odżywiać bez kaszek jaglanych i płatków orkiszowych z rana. Uważam, że i tak dużo robię przygotowując zupkę i drugie danie obiadowe, które są w mojej ocenie ważniejsze niż ciepłe śniadanie.


Kończąc te wywody chciałabym powiedzieć, że tak - chcę aby moje dzieci jadły tylko zdrowe, pełnowartościowe posiłki. Dążę do tego, aby każdego dnia Karolcia otrzymała pięć porcji owoców i warzyw. Niemniej jednak nie chcę ani z siebie, ani z dziecka stworzyć jakiegoś ekostwora, który niż zje nic co nie jest bio lub eko. Jeśli mam możliwość wybrać produkt oznaczony taką cechą to go kupuje, jeśli nie - wybieram najlepszą wersję tego, co jest dostępne na rynku. Tutaj zaś pisze tak jak jest, bez ściemy i koloryzowania, bo sama niejednokrotnie miałam doła, że nie jestem dość dobrą mamą skoro nie robię dziecku kanapek w kształcie misia lub kolorowych naleśników. Życie to sztuka wyborów. Nie można mieć wszystkiego. Ja wolę poranne przytulaski z dzieciakami niż gotowanie jaglanki, której nikt nie ruszy. Mam nadzieję, że mimo wszystko moje dzieci z czasem przekonają się do takich produktów i będą je wybierać samodzielnie. Sama też dopiero od niedawna przekonałam się do awokado, które przez wiele lat omijałam szerokim łukiem. Upodobania kulinarne się zmieniają, dzieci rosną i są coraz mądrzejsze i wierzę, że będą potrafiły zdrowo się odżywiać.


Komentarze

Najchętniej czytane

Plan dnia 20-miesięcznego dziecka

Plan dnia 19-miesięcznego dziecka

Plan dnia 18-miesięcznego dziecka