Przejdź do głównej zawartości

Akcja adaptacja, czyli Karolci początek przygody ze żłobkiem

W Warszawie ciężko dostać się do publicznego żłobka. W zasadzie jeśli dziecko nie ma rodzeństwa, to nie ma szans na miejsce. No chyba, że wychowuje je samotna matka albo dziecko ma orzeczoną niepełnosprawność. A jeśli już się jakieś miejsce znajdzie to decyduje kolejność zgłoszenia dziecka. Z tego względu my ustawiliśmy się w kolejce już 3 miesiące po przyjściu Karolci na świat. Nie przypuszczałam wówczas, że tak szybko pojawi się u nas drugi maluszek. Zgodnie z naszymi wskazaniami, córka miała rozpocząć przygodę w żłobku od lutego 2020, bo mniej więcej wtedy miałam wrócić do pracy. Początkowo Karolcia była 80 na liście oczekujących. Dodam, że w żłobku pierwszego wyboru jest tylko 18 miejsc w grupie 12-24 miesiące, do której miałaby trafić córka. Kiedy w lutym 2020 pojawił się Adaś Karolcia z automatu awansowała na 2 miejsce. Myślałam, że pewnie od września 2020 pójdzie do żłobka. Nie muszę dodawać, że byłam bardzo zdziwiona, kiedy tak się nie stało. We wrześniu dyrektor placówki poinformował nas, że być może od września 2021 będzie dla niej miejsce, bo chociaż jest pierwsza na liście oczekujących to rzadko zdarza się, aby w trakcie roku szkolnego jakieś miejsce się zwolniło. Nie wiem czy to efekt covid-19, czy jakieś inne zrządzenie losu, ale 02.11.2020 dostałam wiadomość, że Karolcia się zakwalifikowała. Niestety córka była wówczas przeziębiona. Szybki telefon do dyrektora, podpisanie umowy i ustaliliśmy że zaczynamy adaptację 09.11.2020 r. 

Co czułam kiedy dowiedziałam się, że Karolcia idzie do żłobka?
Może to głupie ale zrobiło mi się smutno.  Jakoś tak przywiązałam się do niej i naszej zabawy w żłobek, że żal mi się zrobiło, że to już koniec. Być może to efekt zaskoczenia, bo po prostu nie spodziewałam się, że jakieś miejsce się jednak zwolni. Niemniej jednak postanowiłam nie przenosić swoich uczuć na dziecko, aby nie zrażać jej do nowych doświadczeń.

Jak przygotowałam dziecko do żłobka?
Przede wszystkim temat żłobkowy przerobiliśmy we wrześniu w ramach naszej domowej edukacji. Karolcia ma w domu swój wieszaczek ze znaczkiem. Dużo rozmawialiśmy też bezpośrednio przed adaptacją. Oglądaliśmy książkę "Dzień malucha" z serii Obrazki dla maluchów autorstwa Èmilie Beaumont. Opowiadałam Karolci po co się chodzi do żłobka, co dzieci tam robią i zapewniałam, że to super przygoda.

Zdjęcie: Pixabay na Pexels.com 


Jak wygląda adaptacja w żłobku?
W naszej placówce adaptacja miała trwać 4 dni. W poniedziałek poszłam z Karolcią i Adasiem na 30 minut. Karolina zwiedziła żłobek, poznała ciocie i inne dzieci. Ja siedziałam pod ścianą i obserwowałam sytuację. Karola już od początku czuła się jak ryba w wodzie. Myślę że trochę to efekt nowości - nowe zabawki, dzieci i otoczenie.

We wtorek miałam już zostawić Karolcię na 10 minut samą. Na początku jednak weszłam razem z nią na salę. Jestem przeciwnikiem wymykania się cichaczem, więc powiedziałam córce, że muszę na chwilę wyjść aby zmienić Adasiowi pieluchę. W rzeczywistości poszliśmy z Adamem po bułki. Kiedy wróciłam Karolcia bawiła się w najlepsze z innymi dziećmi, jakby w ogóle nie zauważyła mojej nieobecności.

W środę placówka była zamknięta z uwagi na Święto Niepodległości. W czwartek Karolcia miała już dłużej zostać sama. Odprowadziłam ją i po 10 minutach powiedziałam, że muszę wyjść. Karolcia początkowo chwilę marudziła, ale ciocia zajęła ja zbawkami więc mogłam opuścić obiekt. Ustaliłam, że odbiorę ją po spacerze czyli za jakąś godzinę. W międzyczasie krążyłam z Adasiem po osiedlu czekając na telefon że może trzeba odebrać Karolcię wcześniej. Nikt nie zadzwonił. Po spacerze poszłam po Karolcię. Była na tyle zżyta z placówką, że usiadła nawet z dziećmi do obiadku.

W piątek odprowadziłam Karolcię do żłobka, ale już nie wchodziłam z nią na salę. Córka chętnie poszła do dzieci. Obiecałam że wrócę po nią po zupce. Czwartego dnia Karolka miała być sama 3 godziny. Jednocześnie miałam czekać pod telefonem, bo a nóż widelec coś się wydarzy. Na szczęście obyło się bez wcześniejszej interwencji. Karolcia ładnie się bawiła, była z dziećmi na spacerze a potem zjadła z nimi zupę. Kolejnym punktem dnia jest drzemka, ale to jeszcze za wcześnie aby Karolka mogla zostać. Musi na razie dobrze oswoić się z sytuacją.

Kolejny tydzień w żłobku
W kolejnych dniach Karolcia szła z Tatą na godzinę 8. Ja odbierałam ją po zupce czyli o 12. Karolcia nie sprawia problemów, więc już od następnego tygodnia możemy zostawić ją na spanie. Nie ukrywam, że to dla mnie duża pomoc, bo usypanie Karolci w domu to zawsze najgorszy punkt dnia.

Kwestie techniczne związane z adaptacją w żłobku
Podczas adaptacji Karolcia nie miała zamówionego jedzenia. Zaprowadzałam ją po śniadaniu a odbierałam przed zupą. W placówce nie było też jej przyborów toaletowych (pieluch, chusteczek, maści i ubranek na zmianę), więc wszystko brałam na wszelki wypadek ze sobą. Kiedy adaptacja przebiegła pomyślnie, musiałam zanieść do żłobka paczkę pieluch, trzy paczki mokrych chusteczek i dwie paczki suchych, maść do pupy, dwa komplety ubranek na zmianę, prześcieradło, kocyk, szczoteczkę do zębów, pastę i kubek. Dodatkowo w żłobku potrzebny jest kubek albo bidon, aby dziecko mogło pić między posiłkami.

Podsumowując, cieszę się, że Karolcia tak świetnie sobie radzi. To zuch dziewczyna. Pewnie pojawia się z czasem jakieś trudności albo choroby, ale lody zostały już przełamane a to najważniejsze.

Komentarze

  1. U nas było ciężko, opiekunki miały problem żeby uspokoić małego. Musiałam zrezygnować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój synek ciężko znosił rozłąkę. Na szczęście po miesiącu się przekonał

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Plan dnia 20-miesięcznego dziecka

Plan dnia 19-miesięcznego dziecka

Plan dnia 18-miesięcznego dziecka